Product placement jako narzędzie e-marketingu

Product placement jako narzędzie e-marketingu

Nie trzeba być miłośnikiem kina, aby kojarzyć kilka kultowych momentów ze znanych produkcji. Jamesa Bonda pijącego wstrząśnięte, ale nie zmieszane Martini znają zapewne wszyscy. Najwierniejszego przyjaciela Toma Hanksa w filmie “Cast Away: Poza światem” – Pana Wilsona – również nie da się zapomnieć. Podobnie jak sceny, kiedy tak bardzo popularny w naszym kraju Kevin zostaje sam w domu, a w jego ręce wpada magazyn Playboy. I choć od pojawienia się tych filmowych hitów minęło już co najmniej 19 lat (historia o wyrzuconym na ląd rozbitku to produkcja z 2000 roku), to produkty w nich zaprezentowane pamiętamy do dziś. Skoro więc ta reklamowa metoda sprawdziła się wówczas doskonale, to dlaczego by nie skorzystać z niej we współczesnych działaniach marketingowych?

Product placement to świetny sposób na zaistnienie w świadomości odbiorców. Polecany jest wszystkim tym markom, którym nie zależy na bezpośredniej reklamie, ale zwiększeniu rozpoznawalności konkretnego produktu.

Reklama nie tylko w filmie i serialu

Lokowanie produktu (ang. product placement), bo tak nazywa się ta technika reklamowa, nadal cieszy się sporą popularnością. Wykorzystuje się ją zarówno w wielomilionowych produkcjach, jak i telewizyjnych serialach – również tych z naszego rodzimego, polskiego podwórka (liderem w tej kwestii jest niezaprzeczalnie Rodzinka.pl, gdzie Coca-Cola leje się strumieniami, a zakupy wysypują się z toreb sygnowanych logiem sieci sklepów Alma). Coraz częściej jednak marketerzy stawiają na product placement stosowany poza kinowymi czy serialowymi hitami. Decydują się na Internet – kanał komunikacji pozwalający na dotarcie z przekazem reklamowym (nawet tym dyskretnie lokowanym), do tej grupy odbiorców, która faktycznie może być zainteresowana danym towarem bądź usługą.

Product placement w marketingu.

Blogi pełne lokowanych produktów

Tym sposobem product placement opanował sporą część stron tematycznych – szczególne blogów i vlogów. Nikogo nie dziwi już zdjęcie prężącego swoje umięśnione ciało trenera, za którym – niby przypadkiem – stoi słoik ze smakowym białkiem firmy X. W zdumienie nie wprawia również znany vloger kulinarny, który w każdym swoim nagraniu korzysta z przypraw producenta Y. Taki rodzaj przekazu nie ma być jednak typową reklamą – jego zadaniem nie jest oczywista prezentacja danego produktu. Istotne, aby przedstawić go w taki sposób, żeby oddziaływał on na podświadomość odbiorcy – budził automatycznie pozytywne skojarzenia. Występuje wówczas swego rodzaju skrót myślowy: bloger posiłkuje się suplementem X i wygląda doskonale, więc odżywka, którą dodaje do jedzenia, musi dawać świetne efekty; lub: kucharz używa dodatków Y i tworzy niezwykle pyszne potrawy – ich smak jest więc na pewno zasługą przypraw Y.

Nienachalnie, ale skutecznie

To właśnie brak bezpośredniego komunikatu reklamowego różni product placement od influencer marketingu bądź strategii celebrity endorsement. W tych dwóch przypadkach bowiem pojawia się wyraźny przekaz – influencer lub osoba powszechnie znana prezentuje konkretny produkt, rekomenduje go i zachęca do zakupu. Korzysta wówczas ze swojej wiedzy, pozycji oraz popularności, aby przekonać odbiorców, że przedstawiony towar jest godny polecenia. Taki materiał, niezależnie od tego, czy w formie wpisu blogowego, artykułu czy też video, jest więc już jawną reklamą – nawet, jeśli jej twórca rzeczywiście jest zadowolony z przedmiotów danej marki.

Lokowanie produktu.

Dla kogo product placement?

Product placement pozwala na dyskretne zaprezentowanie produktu – najczęściej w naturalnym otoczeniu (np. przyprawy w kuchni). Jest więc dobrą metodą na przedstawienie zalet czy funkcjonalności danego towaru bez silenia się na perswazyjny przekaz. Stanowi tym sposobem doskonałe rozwiązanie dla tych producentów, którzy nie chcą skupiać się stricte na reklamie, ale na budowaniu świadomości marki. Product placement to także świetny patent na przypomnienie odbiorcom o istnieniu konkretnego artykułu. Ponadto, lokowanie produktu to ciekawa alternatywa dla standardowych spotów reklamowych, którymi przesyt odczuwa coraz większa liczba konsumentów. Producentom chcącym zwiększyć swoją popularność na rynku nie pozostaje więc nic innego, jak zacząć rozglądać się za blogerem chętnym do współpracy.